wtorek, 17 lipca 2012

Śledztwa Sherlocka Holmesa" to zbiór kilku opowiadań:
Liga Rudowłosych, 
Trzech studentów, 
Sprawa tożsamości, 
Układanka z Reigate, 
Człowiek z blizną, 
Nakrapiana przepaska niesie śmierć, 
Umierający detektyw.
 
 Opowieści przedstawiające losy genialnego detektywa Sherlocka Holmesa od dawna stanowią dla mnie stałą i bardzo ciekawą lekturę. Poznałam je zarówno w tradycyjnej, książkowej, formie, jak i w formie audiobooków. 
Bardzo lubię wracać do autora, który stworzył postać tak wybitną jak detektyw Sherlock. 
Postać genialnego, błyskotliwego i sympatycznego detektywa, którego nie sposób z miejsca nie polubić. Ja polubiłam.
Polubiłam także (nie potrafię z pewnością określić czy bardziej, czy jednak mniej) postać doktora Johna Watsona, który jest przyjacielem, nieodłącznym towarzyszem i powiernikiem większości tajemnic sławnego detektywa. Fascynuje go to, w jaki sposób Holmes potrafi rozgryźć każdego na podstawie szczątkowych informacji, które otrzymuje. Jest także kronikarzem przygód Sherlocka Holmesa.
Jednocześnie, w wielu sytuacjach jest swoistym głosem rozsądku, który często sprowadza przyjaciela i tok jego myślenia, na dobrą drogę.

Twórczość Arthura Conan Doyle'a dopiero poznaję. Znam już kilkanaście opowiadań, ale żadnej powieści przedstawiających losy sławnego detektywa. Kilka miesięcy temu w moje ręce, a ściślej rzecz biorąc uszy (był to audiobook) trafiła powieść "Zaczarowany świat", której bohaterem jest ekscentryczny naukowiec prof. George Edward Challenger. Muszę przyznać, że powieść ta oczarowała mnie i stała się bodźcem do chęci  lepszego poznania twórczości tego autora.

Książkę przeczytałam w ramach lipcowej edycji wyzwania Trójki E - Pik. Za mną już 2/3 tego wyzwania :)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Spełnia się marzenie młodego małżeństwa: Rosemary i Guy'a Woodhouse'ów, którzy dostają upragnione mieszkanie w kamienicy na Manhattanie. Nawet zła sława Bramford nie potrafi przyćmić ich radości. Ich sąsiadami jest starsze małżeństwo Castevetów, których Rosemary polubiła.
Rosemary zachodzi w ciążę, jednak staje się to w dość dziwnych okolicznościach, bo towarzyszą temu przywidzenia kobiety i wrażenie, że mężczyzna, z którym spędziła noc nie był jej mężem. Kobieta przerażona jest beztroską męża, który przyznaje się do tego, że nie widząc nic złego w tym, że kobieta odurzona jest alkoholem,  spędza z nią noc.

Od początku ciąży Rosemary zajmuje się Minnie Castevet, która daje jej w prezencie odpychająco pachnący amulet, a codziennie przynosi dziwnie wyglądający napój i białe ciastko. Rosemary zastanawia również to, że Guy spędza z małżeństwem i ich przyjaciółmi coraz więcej czasu.
Ciążą kobiety opiekuje się doktor Sapirstein, który także jest bliskim przyjacielem Castevetów.
Koszmary nawiedzające Rosemary, dziwne zachowanie męża, a także odgłosy dobiegające z mieszkania sąsiadów coraz bardziej ją niepokoją.
Okazuje się również, że jej wieloletni przyjaciel, Hutch, który próbuje ostrzec ją przed czymś, niespodziewanie zapada w śpiączkę, a po pewnym czasie umiera. Zostawia jej jednak książkę o czarach i czarnoksiężnikach oraz pewne rady. Rosemary zaczyna podejrzewać, że otaczają ją źli i bezwzględni ludzie, którzy chcą zrobić krzywdę jej i jej dziecku. Uświadamia sobie także bolesną prawdę, że Guy bardzo się zmienił i jego także zaczyna się bać.
Czy ma rację i okaże się, że otaczający ją ludzie, nie pomijając męża rzeczywiście należą do sekty czcicieli szatana? A jeśli tak, to co czeka ją i jej dziecko, które lada chwila pojawi się na świecie..?

Powieść zrobiła na mnie wrażenie, podobał mi się jej klimat. Zastanawia mnie tylko jaki byłby mój odbiór tej książki, gdybym nie widziała wcześniej filmu, o tym samym tytule, nakręconego na jej podstawie przez Romana Polańskiego.
Jedno jest pewne - czas, który przeznaczyłam na wysłuchanie tego audiobooka na pewno nie należy do straconych.

Ssiążkę przeczytałam w tamach lipcowej edycji Trójki E-Pik.

Kolejny, drugi tom serii "Trylogia Czarnego Maga".
Sonea rozpoczyna naukę w Gildii Magów. Obserwujemy jej postępy pod okiem Rothena, który zostaje jej opiekunem.

Od pierwszych dni nauki spotyka się z niechęcią innych nowicjuszy, którzy pochodzą z bogatych domów i nie mają zamiaru zadawać się ze "slamsiarą".
Głównym jej wrogiem staje się Regin, który skupił wokół siebie innych nowicjuszy, którzy za cel obrali sobie jak najskuteczniejsze obrzydzenie jej nauki w Gildii. Na każdym kroku prześladują ją wymyślając coraz okrutniejsze sposoby na upokorzenie dziewczyny. Posuwają się m. in. do oskarżenia ją o kradzież, co w końcu, zważając na pochodzenie Sonei, okazuje się bardzo łatwe.

W części tej poznajemy syna Rothena, Dorriena i jesteśmy świadkami rozwijającemu się w nim zauroczeniu Soneą. Mężczyzna jest uzdrowicielem mieszkającym na wsi i pomagającym biednym ludziom. Między nim a Soneą rozwija się przyjaźń i Dorrien pomaga dziewczynie w radzeniu sobie z atakami Regina i jego bandy.
W części tej Wielki Mistrz odkrywa tajemnicę łączącą Soneę, Rothena i Administratora Gilgii - Lorlena i postanawia przejąć opiekę nad dziewczyną, co pomaga mu w kontroli nad całą trójką.
Rywalizacja pomiędzy Soneą i Reginem doprowadza do ich oficjalnego pojedynku, którego świadkiem jest cała Gildia.

Równolegle z wątkiem nauki Sonei poznajemy wątek Dannyla, który obejmuje urząd ambasadora Gildii w Elyne. Towarzyszymy mu w czasie jego podróży śladami Wielkiego Mistrza Akkarina. Podczas swojej wyprawy poznaje Tayenda, który zostaje jego asystentem i przyjacielem.
Muszę przyznać, że ten tom słuchało mi się najlepiej. Nie potrafiłam się oderwać od akcji, a audiobook towarzyszył mi nie tylko w 15 km drodze z i do pracy, ale zabierałam go także na obserwacje, które przeprowadzam w pracy.


"Wielki Mistrz" jest trzecim tomem sagi.
Odkrywamy w nim tajemnicę Akkarina. Gildia staje przed obliczem katastrofy, którą może się stać wojna z Czarnymi Magami z Sachaki, dużo potężniejszymi od przedstawicieli Gildii..
Akkarin, który samotnie próbuje jej zapobiec zostaje zmuszony do wyznania swojej tajemnicy Sonei, która staje po jego stronie.
Nie chcę za bardzo zdradzać treści, bo i tak chyba za dużo już napisałam.  W każdym bądź razie również w tej części sagi wiele się dzieje, choć muszę przyznać, że to właśnie w  tej części odnalazłam najwięcej fragmentów, które stały się dla mnie trochę zbyt monotonne.
Nie mniej inaczej cała trylogia oczarowała mnie. Z zamkniętymi oczami mogę polecić ją czytelnikom podobnym do mnie, a więc takim, którzy dopiero poznają fantastykę. Jedno jest pewne - jeszcze wrócę do tej autorki.


niedziela, 1 lipca 2012

Anne Rice - Pokuta

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Niby czytało mi się ją przyjemnie i szybko. Ale przez cały czas nie opuszczało mnie pytanie: o co chodzi?!

Bohaterem jest młody mężczyzna, Toby O’Dare. Mężczyzna, który w dzieciństwie za sprawą matki alkoholiczki musiał bardzo szybko dorosnąć, aby odpowiednio zająć się młodszym rodzeństwem. 
Tragedia, która go spotkała zmieniła jego spojrzenie na świat, zmieniła priorytety. Stał się bezwzględnym płatnym mordercą pracującym na zlecenie człowieka, który każe się nazywać Panem Sprawiedliwym.

Po jednym z morderstw przychodzi do niego Anioł Stróż, Malachiasz. Odtąd to właśnie dla niego Toby ma "pracować". Zmienia to jego życie i pozwala na cofnięcie się w czasie, co może być tak samo pasjonujące jak niebezpieczne.

Skąd pytanie, które nie pozwoliło o sobie zapomnieć podczas lektury? Miałam wrażenie, że nie wiem o co chodzi. Skąd wziął się Pan Sprawiedliwy, skąd Malachiasz, który nie był przecież od początku Aniołem Stróżem Toby'ego? Dlaczego to właśnie Toby go zaintereswał.
Nie mniej książka podobała mi się, chociaż nie jestem pewna czy skuszę się na kolejną część.

Jane Marple

Nic na to nie poradzę, że tak lubię tą autorkę.
Ale jeśli chodzi o książkę, w której bohaterką jest panna Marple, ta była moją pierwszą.

I jak to zwykle u Agathy bywa ktoś ginie. W śledztwo angażuje się pastor. To właśnie na jego plebanii ma miejsce zbrodnia, więc czuje się zobowiązany do wyjaśnienia sprawy.
Od pierwszych chwil do czynu przyznaje się morderca, jak się później okazuje nie jeden.
Muszę się przyznać, że odrobinę rozczarowało mnie to jak mało było w powieści panny Marple, a przynajmniej na początku powieści.
Obawiam się, że gdybym nie miała jej w pamięci jako bohaterkę filmów z serii Panna Marple, a w jej roli wspaniałą Geraldine McEwan, nie zapałałabym sympatią do tej bohaterki. Postrzegałam ją jako wszystkowidzącą plotkarę, która troszkę za bardzo wtrąca się w życie innych.
Sympatię moją wzbudziła za to postać młodej żony pastora, roztrzepanej kobiety i okropnej gospodyni.