Nic na to nie poradzę, że tak lubię tą autorkę.
Ale jeśli chodzi o książkę, w której bohaterką jest panna Marple, ta była moją pierwszą.
I jak to zwykle u Agathy bywa ktoś ginie. W śledztwo angażuje się pastor. To właśnie na jego plebanii ma miejsce zbrodnia, więc czuje się zobowiązany do wyjaśnienia sprawy.
Od pierwszych chwil do czynu przyznaje się morderca, jak się później okazuje nie jeden.
Muszę się przyznać, że odrobinę rozczarowało mnie to jak mało było w powieści panny Marple, a przynajmniej na początku powieści.
Obawiam się, że gdybym nie miała jej w pamięci jako bohaterkę filmów z serii Panna Marple, a w jej roli wspaniałą Geraldine McEwan, nie zapałałabym sympatią do tej bohaterki. Postrzegałam ją jako wszystkowidzącą plotkarę, która troszkę za bardzo wtrąca się w życie innych.
Sympatię moją wzbudziła za to postać młodej żony pastora, roztrzepanej kobiety i okropnej gospodyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz