niedziela, 16 grudnia 2012

Olga Rudnicka - Czy ten rudy kot to pies

Tytuł: Czy ten rudy kot to pies?
Autor: Olga Rudnicka
Strony: 230

Książka jest kontynuacją "Martwego jeziora". Poznajemy dalsze losy bohaterów. Tylko, że tym razem akcja książki skupiona jest na przyjaciółce Beaty - Ulce.
Ulka, odnosząca sukcesy w pracy, nagle zmuszona jest odejść. Dlaczego? Jej romans z szefem okazał się romansem z żonatym mężczyzną, któremu żona postawiła ultimatum, w wyniku którego Ulka dostała wypowiedzenie z pracy. Dziewczyna świadoma jest tego, że zdobyła dość jednoznaczną opinię wśród współpracowników, a przy okazji jej kariera stanęła pod znakiem zapytania.
Przyznam, że ta kwestia była dla mnie lekko naciągana. Bo jaka inteligentna, trzydziestoletnia kobieta nie jest świadoma tego, że spotyka się z żonatym mężczyzną?? I to jeszcze swoim przełożonym...

Ula postanawia na jakiś czas zniknąć i w tym celu wykupuje wycieczkę do Irlandii. Jednak splot dziwnych wydarzeń sprawia, że najpierw ucieka jej autobus, a gdy jest pewna, że udało jej się go dogonić, okazuje się, że autobus w żadnym wypadku nie kieruje się w stronę Irlandii, ale za to dziewczyna ląduje na wsi pod Wrocławiem.
Seria pomyłek sprawia, że Ula ląduje w domu dwóch mężczyzn, których nie zna i którzy nie mają najmniejszej ochoty na jej towarzystwo. Na szczęście znajduje bratnią duszę w osobie niewiele od siebie młodszej i bardzo sympatycznej właścicielki lokalnego sklepu.
W życiu Mariusza i Sławka, u których mieszka Ula, odkrywa tajemnicę, która wiąże się z tajemniczym zniknięciem dwóch kobiet: ciotki mężczyzn i dziewczyny Sławka. Wszystko zaczyna się gmatwać, gdy znajduje zdjęcie zaginionej ciotki i odnajduje w niej podobieństwo do... Beaty.
Za plecami mężczyzn zaczyna węszyć i do sprawy wciąga detektywa, który prowadzi poszukiwania rodziny Beaty.

Książki Olgi Rudnickiej zacznę chyba zaliczać do "jednodniówek", bo połykam je w ciągu jednego dnia. Na pewno nie poprzestanę na tych dwóch książkach. W pisarstwie Olgi Rudnickiej odnalazłam coś dla siebie, choć nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jest to nowa Joanna Chmielewska.
Nie mniej, jej książki czyta mi się bardzo lekko i przyjemnie, a jej bohaterzy przypadają mi do gustu i nie irytują mnie.
Dla mnie ta młodziutka autorka na pewno jest warta uwagi.
Gdy oddawałam książkę w bibliotece pani bibliotekarka podsunęła mi dwie kolejne, więc cierpliwie czekają w kolejce.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania

6 komentarzy:

  1. Ciekawy tytuł. Z autorką się jeszcze nie spotkałem i wątpię bym to zrobił wciągu najbliższych miesięcy, gdyż mam już spore plany :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... mam tę pozycję w formie e-booka i tak się zastanawiałam, czy ją w ogóle ruszyć. "Martwe Jezioro", jak pisałam pod jego recenzją, niezupełnie mi podeszło, choć nie było takie najgorsze. Może jednak, gwoli przyzwoitości, i tę powieść przeczytam. Ot, by chociaż móc wyrazić o niej swoją własną opinię. :] Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam wszystkim ksiązki tej autorki, szczególnie jeśli lubia Powieści Chmielewskiej. Podobne - lekko ise czyta, wręcz połyka i mają sporo humoru. Pochłonęłam Właśnie obie części Natalii. Boskie. Naprawde warte przeczytania, odprężają, relaksują i sa świetne!!!

      Usuń
  3. Miałam okazję przeczytać dwie części "Zacisza". Były świetne!

    OdpowiedzUsuń