Tym razem nie będzie recenzji książki. Napiszę o filmie.
Wczoraj, 16 stycznia 2013 r. do trzeciego w tym roku numeru Gazety Polskiej dołączony był film pani Anity Gargas o Smoleńsku.
Film nosi tytuł "Anatomia upadku".
Tak, film zrobił na mnie duże wrażenie.
Twórczyni filmu, Anita Gargas, jedzie do Rosji na miejsce katastrofy samolotu TU - 154M. Rozmawia ze świadkami, wg których przebieg katastrofy był nieco inny niż ten podany w oficjalnych raportach. Uderza obraz miejsca katastrofy, powycinane drzewa, które rosły wzdłuż drogi. Zastanawia celowość tego zabiegu. Jeden ze świadków, kierowca autobusu, mówi, że widział przelatujący nad drogą samolot, który przelatywał w pozycji odpowiedniej do lądowania, a nie kołami w górę. Inny świadek twierdzi, że słyszał wybuchy, a części samolotu odpadały od niego jeszcze w czasie lotu, przed zderzeniem ze sławną brzozą.
Nie mam zamiaru przekonywać wszystkich, którzy nie należą do "sekty smoleńskiej" o wiarygodności tych rozmów i całego filmu.
Chcę tylko opisać jakie zrobił na mnie wrażenie. Przede wszystkim to, że dopiero teraz, po 2,5 roku od zdarzenia dowiadujemy się, że polscy patolodzy, którzy przybyli do Rosji w celu przeprowadzenia sekcji ofiar dowiadują się, że 70% sekcji zwłok zostało już przeprowadzone. Pamiętam jakby to było wczoraj przepełnione emocjami zapewnienia pani Kopacz, że ziemia na miejscu katastrofy została przekopana na głębokość metra i przesiana, a każdy odnaleziony fragment ludzkiego ciała zostanie przebadany. Pamiętam też spychacze, które po kilku dniach przykryły to miejsce warstwą ziemi, na której zostały położone betonowe płyty. Pamiętam zdjecia wycieczek rodzin z dziećmi, które oglądały miejsce katastrofy zabierając z niego "pamiątki" w postaci odnalezionych rzeczy należących do ofiar. Pamiętam, że jeszcze długi czas po 10 kwietnia przypadkowi ludzie odnajdywali różne przedmioty, fragmenty ciał.
Pamiętam również otoczkę tego wszystkiego w Polsce. Zapewnienia jednych polityków, że nigdy nie będą wykorzystywać tragedii w politycznej grze, ich oburzenia, że tak właśnie robi PiS i Jarosław Kaczyński. Ja niestety kojarzę, że w tym czasie to właśnie Jarosław Kaczyński wypowiadał się w tej sprawie bardzo mało, choć wg mnie miał do tego jak największe prawo.
Przez to wszystko rozpadła się redakcja dobrego pisma "Uważam, Rze", przy czym na jaw wyszły powiązania redaktora tego tygodnika.
Irytowało mnie to, że wiele osób śmiało się z doniesień, że na pokładzie odkryto obecność trotylu. Irytowały mnie żarty, że po przyłożeniu rejestratora do pudełka do pasty do butów, również pojawił się napis TNT.
Denerwujące jest to jak próbuje się ośmieszać i robić idiotów z tych, którzy wierzą, że to mógł być zamach.
Nie rozumiem dlaczego ta opcja tak szybko została obalona.
Wstrząśnięta byłam relacją żony jednej z ofiar, która opowiadała o dochówku, który musiała przeprowadzić, gdyż po pewnym czasie przyszła trumna z kolejnymi fragmentami ciała jej męża. jak to się wszystko ma do tak rzetelnego sledztwa, wspaniałej i owocnej współpracy polsko - rosyjskiej.
irytowała mnie postawa premiera Donalda Tuska unikającego rozmowy z panią Gargas i odpowiedzi na jej pytania. Nie mogłam patrzeć na jego ironiczny i pobłażliwy uśmieszek.
Uważam, że jest to film, na który należy zwrócić uwagę. Nie chodzi mi o to, że po jego obejrzeniu na pewno przybędzie zwolenników teorii o spisku. Ale uważam, że jest to po prostu inne spojrzenie na tą sprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz