niedziela, 17 marca 2013

Virginia C. Andrews - Kwiaty na poddaszu

Tytuł: Kwiaty na poddaszu
Autor: Virginia Cleo Andrews
Wyzwania: Trójka E - Pik
                  Pochłaniam strony, bo kocham tomy


Rodzina Dollangangerów to typowa rodzina, której szczęście zostaje przerwane przez ogromne nieszczęście. W wypadku samochodowym ginie ukochany ojciec i mąż, jedyny żywiciel rodziny. Okazuje się, że matka i dzieci, którzy dotąd żyli na dość wysokim poziomie nie mają za co utrzymać domu i siebie. Na jaw wychodzą długi ojca, które zaciągnął, aby jego ukochana żona mogła prowadzić życie, do jakiego była przyzwyczajona od dzieciństwa. Niestety, kobieta nie ma zamiaru poszukać jakiegoś zajęcia w celu spłacenia zobowiązań i utrzymania dzieci. Postanawia wrócić do domu rodzinnego i rodziców, z którymi nie utrzymywała kontaktów od wielu lat. Co więcej, jej dzieci dopiero teraz dowiadują się, że w ogóle mają babcie i dziadka.
Foxworth Hall, dom jej dzieciństwa ich matki to wspaniała, ogromna posiadłość, a dziadkowie okazują się być ogromnie bogaci.
Dzieci: Christopher, Cathy oraz czteroletnie bliźnięta Carrie i Cory, od tej pory zmuszone są żyć w ukryciu na poddaszu, gdzie zostają zamknięte na klucz, a jedynymi osobami które widują jest matka i nienawidząca ich babka. Okazuje się, że dziadek wydziedziczył ich matkę, która wbrew jego zakazowi wyszła za mąż za swojego wujka, jego przyrodniego brata. Matka liczy na ponowne wkupienie się w jego łaski i doprowadzenie do zmiany testamentu na swoją korzyść. Tłumaczy dzieciom, że dziadek nic o nich nie wie, a ona zrobi wszystko, żeby jej wybaczył i ich zaakceptował.
Przerażone nową sytuacją dzieci próbują stworzyć swój własny świat, bawią się, uczą się na własny rachunek, czytają książki i poznają zakątki ogromnego i tajemniczego strychu.
Początkowo matka odwiedza ich codziennie i ze łzami w oczach zapewnia, że ich niewola nie potrwa długo, a nawet jeśli nie uda jej się przekonać ojca do wnucząt, on jest bardzo chory i niebawem umrze. Roztacza przed dziećmi wizję cudownej przyszłości w przepychu i bogactwie pozwalającym spełnić ich najskrytsze marzenia. Christopher chce zostać lekarzem, Cathy natomiast marzy o życiu sławnej baletnicy.
Z biegiem czasu matka odwiedza dzieci coraz rzadziej, a swą nieobecność stara się im rekompensować ogromną ilością drogich prezentów.
Mijają tygodnie, miesiące,a później lata. Cathy powoli uświadamia sobie, że matka przestaje ich kochać, a jej własne dzieci wręcz zaczynają jej przeszkadzać. Jej postawa staje się powodem do kłótni ze starszym bratem, który ślepo wierzy w zapewnienia ukochanej matki.
Niestety, pewne tragiczne wydarzenie uświadamia i jemu, że nawet on przestał być ukochanym synem.
Miesiące spędzone na strychu sprawiają, że pomiędzy starszym rodzeństwem budzą się uczucia i relacje, które nie powinny łączyć brata i siostry.

Książka jest naprawdę dobra i warta przeczytania. W dość niespotykany, ale równocześnie ciekawy sposób przedstawia pojęcie kazirodztwa i zmieniających się relacji wśród najbliższych sobie osób.
W wyraźny sposób pokazuje zanikającą miłość matki do swoich własnych dzieci, ich cierpienie, gdy sobie zaczynają to uświadamiać. Christopher najdłużej wierzył matce, wierzył w jej zapewnienia o uczuciu, którym ich darzy i obietnice cudownego życia. I to właśnie on najbardziej przeżył zrozumienie jej zanikającej miłości.
Mnie osobiście bardzo irytowały fragmenty, w których matka odwiedzała dzieci na poddaszu, za każdym razem karmiąc ich kolejnymi kłamstwami. To ona wzbudziła w dzieciach to, że z nadzieją i radością czekały na śmierć własnego dziadka. Nie byłam również przekonana czy dobrym pomysłem autorki było rodzące się uczucie pomiędzy Christopherem a Cathy. Bardziej przypadło mi do gustu to, jak dzieci organizowały sobie codzienność, budowały swoje nowe życie, do którego zostały zmuszone, to, jak wzięły to życie we własne ręce nie pozwalając sobie na obezwładniającą rozpacz i brak nadziei na lepsze jutro.
Podsumowując, nie żałuję, że sięgnęłam po tą książkę, a na półce czekają kolejne tomy.

2 komentarze:

  1. Ostatnio czytałam recenzję u Skrzata i tam zadeklarowałam się, że przypomnę sobie tę historię raz jeszcze. Ja płakałam i to tyle, co pamiętam z książki. Podobała mi się. Ale może teraz zwróciłabym uwagę na inne rzeczy? Prosty język, wymuszona erotyka? To, jak dzieci sobie radziły, to właśnie było najbardziej wzruszające. Nawet w mroku można posadzić kwiaty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zamierzam sięgnąć po dalsze części, choć boję się trochę, że kazirodczy związek bohaterów zdominuje książki.

      Usuń