Powoli wracam do szarej rzeczywistości. Od piątku 27.07 do poniedziałku 31.07 byłam na AŻ czterodniowym urlopie. Nie był to najdłuższy urlop w mojej karierze, ale na pewno nie został zmarnowany.
Pojechaliśmy w nasz ulubiony rejon Polski, czyli Beskid Niski (Muszyna, Krynica Zdrój, Piwniczna Zdrój).
Jakoś nie mogłam wrócić do rytmu sprzed urlopu. Ale teraz już muszę, nie mam wyjścia.
W międzyczasie przeczytałam "Po pogrzebie" Agathy Christie. Niestety, nie napiszę już recenzji tej książki.
Teraz spróbuję już być na bieżąco.
Dorota Terakowska to jedna z pisarek, po której książki sięgam w ciemno, bez zastanawiania się czy mi się spodobają czy jednak się rozczaruję.
Podobnie było z książką "Lustro Pana Grymsa".
Trzynastoletnia Agata wchodzi w posiadanie tajemniczego i pięknego lustra, które obdarzone jest czarodziejską mocą. Lustro to sprawia, że jej ukochany pies, Kusy, znika w równoległym świecie, a Agata zmuszona jest udać się tam za nim.
Trafia do dziwnego świata, na planetę Koral, która pozbawiona jest koloru czerwonego. Mieszkańcy są ospałymi, ociężałymi umysłowo postaciami, które bardzo szybko się męczą i często muszą zapadać w sen.
Agata za wszelką cenę próbuje odnaleźć psa i pragnie jak najszybciej wrócić do domu.
Jednocześnie podejrzewa, że jej obecność na tej planecie ma również inny cel, zwłaszcza, że mieszkańcy planety zwracają się do niej: "Ta, Która Musiała Przyjść" i pewni są, że jej pojawienie się oznacza zmianę.
Kolejna książka pani Doroty nie rozczarowała mnie. Czytało mi się ją lekko i bardzo przyjemnie. Szkoda, że przeczytałam już prawie wszystko, co opublikowała pisarka, która zmarła 4 stycznia 2004 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz